Fatalne wieści dla Hołowni. "PSL może wbić nóż w plecy"
To nie jest łatwy czas dla Trzeciej Drogi. Coraz głośniej mówi się, że Polska 2050 i PSL powinny zakończyć współpracę. Wspomniała o tym m.in. poseł Joanna Mucha. Kryzys to efekt słabego wyniku w wyborach do PE.
Okazuje się, że koniec wspólnego projektu politycznego, to nie największy problem Szymona Hołowni, który ma aspiracje prezydenckie. Dotychczas zakładano, że w przyszłorocznym starcie w wyborach Hołownia otrzyma poparcie zarówno Polski 2050, jak i PSL.
"Nieoficjalnie słyszymy, że w PSL powstała grupa działaczy, która będzie domagała się, aby ugrupowanie wystawiło własnego kandydata na prezydenta. W przeszłości o najważniejszy urząd w państwie starali się m.in. Adam Jarubas i Władysław Kosiniak-Kamysz. Obaj nie odnieśli zbyt wielkich sukcesów. W 2015 r. pierwszy dostał 1,6 proc., a pięć lat później obecny prezes otrzymał 2,36 proc." – podał portal Onet.
Obecnie w szeregach ludowców mają trwa poszukiwania potencjalnego kandydata. Wymienia się m.in. Krzysztofa Hetmana i Dariusza Klimczaka.
Bocheński na prezydenta? "Rozważę"
Choć dopiero odbyły się wybory do Parlamentu Europejskiego, media i politycy już żyją zaplanowanymi na 2025 r. wyborami prezydenckimi. Partie nie ogłosiły jeszcze oficjalnie swoich kandydatów.
Kto będzie reprezentował PiS? Na giełdzie nazwisk wymieniany jest m.in. Mateusz Morawiecki, Beata Szydło, szef BBN Jacek Siewiera czy szef gabinetu prezydenta RP Marcin Mastalerek. Pojawiają się spekulacje, że partia Jarosława Kaczyńskiego mogłaby poprzeć dziennikarkę Dorotę Gawryluk (jeśli ta zdecyduje się wystartować). Możliwe, że PiS postawi na Tobiasza Bocheńskiego, który reprezentował formację podczas wyborów samorządowych, ubiegając się o fotel włodarza Warszawy. Co sądzi o tym sam zainteresowany?
– Tego nie wiemy, kto będzie kandydował na prezydenta Polski. Ja nie mogę zastrzec, bo jeszcze mnie nawet nikt o to nie zapytał. Będę decydował, jak mi ktokolwiek taką propozycję złoży, to rozważę taką propozycję – powiedział Bocheński w TVP Info. – Nigdy nie złożyłem takiej deklaracji. Powiedziałem, że jakbym miał 50 lat, to wtedy mógłbym usiąść u pana w studiu, jeżeli byłbym jakimś poważnym liderem politycznym i powiedzieć: "tak chciałbym". Dzisiaj mam 37 lat, nikt mi tego nie oferował poza redaktorami Gazety.pl i innych portali, które bardzo szanuję – wskazał były wojewoda.